Piknik Lotniczy Aeroklubu Krainy Jezior - Mazury Airshow 2012, 4-5 sierpień 2012r. - Giżycko nad jeziorem Niegocin.
W kalendarzu krajowych pokazów lotniczych, początek sierpnia zawsze mam zaznaczony na czerwono z dopiskiem Mazury! Coś co zawsze wyróżniało ten piknik na tle innych to przepiękna sceneria jeziora Niegocin oraz bogaty w atrakcje lotnicze program. Chociaż w tym roku pozostała jednak tylko przepiękna sceneria, ponieważ w powietrzu, niestety nie zobaczyliśmy wielu atrakcji lotniczych. Członkowie SPFL w licznej grupie zjechali do Giżycka, zwabieni nie tylko rykiem lotniczych silników, ale także możliwością dwudniowego wypoczynku na mazurskich jeziorach. Pogoda w tych dniach dopisywała wypoczynkowi nad wodą, chociaż mniej fotografowaniu, było bardzo słonecznie i upalnie, a niestety plaża usytuowana jest tak, że w obiektywy świeciło słońce.
Jak już wspomniałem, główne pokazy odbywają się na miejskiej plaży w Giżycku nad jeziorem Niegocin, natomiast organizator, którym był Aeroklub Krainy Jezior, także udostępnił publiczności lotniska: Kętrzyn-Wilamowo oraz Mazury Residence skąd startowały i lądowały samoloty uczestniczące w pikniku. W pierwszy dzień pokazy podzielono na dwa bloki programowe, zaczynające się od godziny 12.00 w sumie cztery godziny atrakcji, w drugi dzień, natomiast zaplanowano jeden dłuższy, trzy godzinny blok programowy.
Postanowiłem więc w sobotni poranek odwiedzić główne lotnisko w Kętrzynie-Wilamowo. Pomimo wczesnej godziny, na lotnisku panował już spory ruch. Odbywały się lądowania ostatnich gości pikniku, mechanicy i piloci dokonywali ostatnich przeglądów swoich samolotów. Na odprawie z pilotami ustalano wszystkie szczegóły pokazów. Z minuty na minutę przybywało także odwiedzających lotnisko, którzy zaczęli się gromadzić przy maszynach. Udało mi się jednak w miarę szybko przemieścić z aparatem wzdłuż statków powietrznych ustawionych równo w rzędach, odniosłem jednak wrażenie, że jakoś mało jest samolotów zapowiedzianych w pokazach dynamicznych. Po tej krótkiej sesji fotograficznej udałem się na właściwe miejsce pokazów, giżycką plażę miejską, oddaloną od lotniska o ok. 25km. Nie sprawiło to żadnych problemów, szybko zająłem miejsce na grobli wraz z niektórymi członkami SPFL.
Minuty w palącym słońcu mijały bardzo powoli, w końcu z małym poślizgiem tegoroczne Mazury Airshow rozpoczęło się na dobre. Jako pierwsi na niebie pokazali się litewscy piloci na Jakach 50 i 52, dając popis podstawowej akrobacji, latając w parze w dość ciasnym szyku. Następni byli goście z Niemiec z Piperem PA 18-150 wyposażonym w pływaki. Jak się okazało był to jedyny samolot tej edycji imprezy, który lądował i startował z jeziora. Drugim wodnosamolotem, któremu wody jeziora były niestraszne okazał się znany już z ubiegłorocznej imprezy - Sikorsky S-38. Jednakże tym razem z powodów technicznych /przeciekanie kadłuba/ pilot nie wodował w pełni tylko kilkukrotnie dotknął powierzchni wody i wzbijał się z powrotem w powietrze wykonując tzw. "Touch and Go".
Wśród atrakcji lotniczych nie mogło zabraknąć popularnych replik starych samolotów, tym razem prezentowano nasz sławny, przedwojenny samolot RWD-5, na którym to w 1933r. Stanisław Skarżyński przeleciał samotnie Atlantyk. Samolot ten pomalowany jest w przedwojenne barwy LOT-u. Ładny pokaz dali także piloci z firmowego zespołu 3xAT3, występując najpierw w parze, potem w trzy samoloty /wraz z ulepszoną wersją AT-4/. Nie jest to samolot akrobacyjny, więc manewry były bardziej zrównoważone i majestatyczne. Na uwagę zasługuje jednak fakt, iż jest to samolot polskiej produkcji, montowany w Mielcu.
W końcu przyszła też pora na mistrzów akrobacji lotniczej, jako pierwszy zaprezentował się Uwe Zimmerman w swoim żółtym samolocie typu Extra 200S, potem wystąpił jedyny zespół akrobacyjny imprezy - czeski The Flying Bulls latający na Zlinach 50. Dając jak zwykle popis wysokich umiejętności pilotażu, w zmodyfikowanym o nowe elementy programie. W krótkim pokazie akrobacji zobaczyliśmy jeszcze Skybolta 300. Z pozostałych statków powietrznych prezentowano: litewskiego VK-9, legendarną Dakotę DC-3, PZL M18 Dromader, a także wiatrakowiec Xenon 2. Z zapowiadanych śmigłowców w powietrzu zobaczyliśmy tylko cywilne SW-4 z świdnickiej fabryki oraz policyjną PZL Kania. Ten ostatni śmigłowiec znajduje się na wyposażeniu Sekcji Lotnictwa Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie przeznaczonej do zadań specjalnych. Nieoczekiwanie jego prezentacja, zwrotności oraz możliwości ratowniczych okazała się najlepszym fragmentem tegorocznego pikniku. Kilkukrotnie przelatywał wzdłuż publiczności, współdziałając z sekcją WOPR-u w symulowanych akcjach ratowniczych. Przy okazji wzbijając w powietrze drobiny wody, która przyjemnie nas chłodziła.
Z zapowiedzianych przez organizatorów atrakcji lotniczych spora część wypadła /min. większość polskich pilotów akrobacyjnych oraz wojskowe zespoły akrobacyjne - Iskry i Orliki/, a część prezentowana była tylko statycznie na lotnisku, spowodowało to momentami długie przerwy pomiędzy poszczególnymi prezentacjami, a komentatorzy sami nie wiedzieli co przyleci następne i kiedy. Odniosłem także wrażenie, iż korzystając z dużego ruchu lotniczego wokół terenu pokazów, próbowano załatać dziury w programie, ściągając do przelotów przed publicznością przypadkowe samoloty. Mazurski piknik lotniczy jest imprezą dwudniową, jednakże pokazy w poszczególnych dniach niewiele się różniły. Na pochwałę zasługuje jedynie fakt, iż o ile w sobotę wszyscy latali bardzo wysoko, to w niedzielę pozwolono pilotom na niższy, pożegnalny przelot wzdłuż publiczności, po zakończeniu właściwego pokazu.
Logistycznie, impreza bardzo udana, w pobliżu miejskiej plaży rozbiło sie sporo małej gastronomii, a także znajdują się większe lokale restauracyjne, też nie zabrakło stoisk z zabawkami i innymi gadżetami. Sama plaża była częściowo udostępniona, można więc było się schłodzić w wodzie jeziora Niegocin.
Cóż, szumna nazwa Mazury Airshow zobowiązuje, więc mając nadzieję na lepszą kolejną edycję pikniku, zapraszam Państwa na Mazury w przyszłym roku...