III Śląski Lotniczy Festyn Służb Mundurowych - 1 czerwiec 2012r. Lotnisko Katowice Muchowiec.

     Imprezę zorganizowano już po raz trzeci, niestety po początkowym rozmachu ostatnie dwie imprezy wypadły o wiele gorzej...

     Wyraz Lotniczy w nazwie imprezy może nakierować nasze myśli, iż będziemy mieli do czynienia głównie z pokazami lotniczymi, niestety nic bardziej mylnego. Tegoroczna edycja festynu, ciekawsza była na ziemi, blok lotniczy zmieścił się w godzinnym występie paru samolotów.
     Swoje stoiska na imprezie prezentowały więc śląscy Policjanci, Wojsko, Straż Pożarna i Graniczna. Można było zobaczyć sporo sprzętu wykorzystywanego w codziennej służbie /oczywiście pokazano wszystko co najnowocześniejsze/. Wojsko w swoich boxach pokazało kilkanaście szt. broni krótkiej i maszynowej, pojazdy wojskowe min. samochód terenowy Hammer, transporter opancerzony Rosomak i ciężarówki Stara. Kilka pojazdów, które prezentowała Policja, raczej znacie z naszych dróg, od motocykla i osobówek naszej drogówki po ciężki sprzęt tj. wóz policyjny uzbrojony w armatki wodne. Straż Pożarna prezentował lekki samochód z sprzętem oraz klasyczny wóz strażacki. 
     Z innych ciekawostek, zaprezentowano min. symulator zderzeń drogowych, który cieszył się popularnością wśród niewielkiej liczby odwiedzających.
Wracając jednak do pokazów lotniczych, skromna w tym roku obsada programu składała się z pokazu gaszenia ognia wykonanego przez samolot PZL 104 Dromader, przelotów samolotów Piper Seneca, C-172, RV-9. Tak w zasadzie nie było na co patrzeć. Także naziemne pokazy służb mundurowych nie wnosiły nic nowego, jak zwykle odbijano autobus z rąk terrorystów.

     Podsumowując, impreza wypadła bardzo słabo. Niewielka ilość stanowisk służb mundurowych, kilka pojazdów specjalistycznych oraz przelot paru samolotów to zdecydowanie za mało aby zadowolić widzów. Zresztą tych było jak na lekarstwo po przyjeździe na lotnisko na parkingu naliczyłem, aż 20 samochodów :), podczas "pokazów lotniczych" przy barierkach było nie więcej niż 15 osób /przynajmniej nie miałem problemu z zajęciem dobrego miejsca/. Zresztą organizatorzy chyba nie spodziewali się nawały rodziców z pociechami, gdyż gastronomię zapewniało jedno małe stoisko.
     Można by to zwalić na kapryśną pogodę, ale myślę iż przyczyna jest inna, poprzednia jak i ta edycja imprezy odbywały się 1 czerwca czyli w dzień pracujący. Dlaczego nie w weekend jak w 2010 roku? Frekwencja wtedy była dużo większa. Poza tym informacje o imprezie ukazują się na 2-3 dni przed datą, to zdecydowanie za mało by zaplanować wyjazd z dziećmi na piknik /1-2 miesiące wcześniej to rozsądne minimum/. Szkoda energii organizatorów, by impreza trafiała w próżnie, warte więc jest to przemyślenia.

Pozostaje mi tylko zaprosić czytelników na prawdziwy piknik lotniczy, ale do Krakowa lub Bielska-Białej...